Muzycy Utwory

Doznanie dźwięków na wskroś warszawskich

9 lipca 2021
Czasami bywa tak, iż muzyka niejako oddycha obszarem geograficznym, w którym powstaje. Można w niej usłyszeć gwar, zapach i atmosferę wielkiego miasta. Bez najmniejszych wątpliwości mogę napisać te słowa o dwóch utworach zespołu MORIS, opublikowanych dotychczas w sieci. Przed ową formacją jeszcze świetlana przyszłość, tymczasem jednak skoncentruję się na teraźniejszości i na wspomnianych dwóch piosenkach.

Liderem formacji MORIS jest człowiek renesansu – gitarzysta, wokalista i autor tekstów – Jędrzej Cichocki. Muzyka grupy to synteza różnych stylistyk, od popu aż do rocka z elementami rapu.

Pierwszy opublikowany singiel nosi tytuł Trójki. W warstwie słownej została tu przedstawiona codzienność warszawskich dzielnic, pomysłowo wymienianych warstwowo, po trzy z rzędu, czyli jak tytuł wskazuje – trójkami. Muzycznie, najpierw dociera do nas melodyjny, gitarowy riff oraz wirtuozowskie, perkusyjne przebiegi. Mroczną tajemniczością ujął mnie bas, natomiast z lekka archaiczne klawisze swą barwą imitują organy Hammonda. Wokalista rapuje tekst z rytmiczną ekspresją, nie brakuje także przestrzennych smaczków, takich jak gęsty pogłos na słowie „umieram”. Uwagę przykuwa barwny akompaniament klawiszowy, a pomiędzy epizodami wokalnymi wspomniany instrument wykonuje śpiewne motywy. Kolejnym, ciekawym przestrzennym detalem jest glissando, czyli płynne przejście pomiędzy dźwiękami w złożeniu wyrazów „na próżno”. Trzecia zwrotka opisywanej kompozycji zafascynowała mnie z kolei dwuwarstwowością, bowiem na tle wokalnej recytacji rozbrzmiewa drugi głos, intonujący wokalizę, czyli melodię opartą na samogłosce „o”. Zwieńczenie owej zwrotki należy do perkusji, wykonującej dynamiczne uderzenia. Zakończenie piosenki jest zdecydowane, rockowo ekspresyjne i zapadające w pamięć.

Przecznice to utwór lekki, niepozbawiony jednak aranżacyjnego wyrafinowania. Tekst w mojej opinii opowiada o miłosnej relacji, rozgrywającej się na odległość, wśród wielkomiejskiego zgiełku. W warstwie muzycznej słychać na początku tajemnicze, elektroniczne dźwięki. Zachwycają one motoryką oraz subtelnością, jednakże ów nastrój nie trwa długo. Stery przejmuje bowiem ekspresyjna sekcja rytmiczna, jak również niezwykle nośny, przebojowy riff klawiszy. Rozbrzmiewa on wespół ze zmysłowymi, wokalnymi pomrukami. Ten schemat powtarza się kilkakrotnie. Nagle, słychać gwałtowną zmianę rytmu, a na pierwszy plan wysuwa się bas, wykonujący serię niskich dźwięków, jak przystało na ten instrument. Nadchodzi partia wokalna, w swym wyrazie jakże surowa, autentyczna i pełna subtelności. Refren zachwycił mnie ascetyczną melodyjnością, ozdabiającą powtarzane słowo „orbituję”. Gdy wybrzmią dwie zwrotki i dwa refreny, nadchodzi zmiana melodii, w ramach której efektowna recytacja wokalisty rozkwita przy klawiszowym akompaniamencie. Na koniec jeszcze przez chwilę orbitujemy wraz z Jędrzejem Cichockim za sprawą kulminacyjnego powtórzenia refrenu.

W muzyce zespołu MORIS dostrzegłam odbicie wielkomiejskiego gwaru i piękna. Charyzmatyczny lider – Jędrzej Cichocki tworzy niebanalne teksty, wykonując je niezwykle ekspresyjnie. Kiedy trzeba potrafi melodyjnie wyśpiewać swe strofy, czasem z kolei finezyjnie rapuje, zachwycając żarliwością i emocjonalnością niebanalnego przekazu. Pozostali muzycy także fascynują wykonawczym kunsztem, szczególnie urzekają mnie rozedrgane, klawiszowe płaszczyzny. Czekam na dalsze poczynania grupy i mam nadzieję, że przez cały czas będą to dźwięki różnorodne, melodyjne, a dodatkowo nierozerwalnie związane z Warszawą, w której są tworzone.

TAGS
Agata Zakrzewska
Warszawa, PL

Muzyka jest moją największą pasją, gdyż żyję nią jako słuchaczka, ale też wokalistka, wykonując przede wszystkim piosenkę literacką i poezję śpiewaną z własnym akompaniamentem fortepianowym. Cenię piękne i mądre teksty, zwłaszcza Młynarskiego, Osieckiej czy Kofty.