Doznanie emocjonalnej intymności
Jeśli chodzi o najnowsze muzyczne propozycje, zatrzymałam się ostatnio na dłużej przy pierwszym, solowym albumie Igora Herbuta zatytułowanym Chrust. Zdecydowanie różni się on od wszystkich dotychczasowych działań wokalisty, pełnych komercyjnej przystępności.
Uważam, że Igor Herbut jest jednym z najciekawszych głosów młodego pokolenia, rozpoznawalnych od pierwszego dźwięku. Na albumie Chrust nie tylko zaprezentował całą paletę swych wokalnych możliwości, lecz także przeniósł mnie w świat emocjonalnej intymności. Zasadniczą część opisywanej płyty stanowi 12 utworów, z których każdy utrzymany jest w balladowym klimacie, muzycznie najczęściej okraszonym dźwiękami fortepianu. Album otwiera utwór Latające słonie, zaśpiewany w połowie po łemkowsku (na cześć rodzinnych stron artysty), w połowie natomiast po polsku. Igor Herbut niezwykle płynnie prowadzi tu melodię wokalną, otoczoną najpierw tylko dźwiękami fortepianu, do którego z czasem dołączają pozostałe instrumenty z pierwszoplanową rolą delikatnych współbrzmień gitary. Już od pierwszych dźwięków słychać także bardzo charakterystyczne cechy głosu wokalisty, będące jego muzyczną wizytówką, z których dla przykładu wymienię ekspresyjne podkreślanie spółgłoski „r”, przy jednoczesnym przymykaniu ust, jak również ruchliwe ozdobniki oraz zaciskanie gardła na rozedrganych samogłoskach. Pod względem muzycznym i tekstowym, moim faworytem jest utwór Jasny, który w warstwie literackiej stanowi wyznanie miłosne ojca do syna. Podmiot liryczny występuje tu w roli ojca i w sposób nadzwyczajnie barwny i ekspresyjny przedstawia swojemu synowi blaski i cienie życia, obiecując mu jednocześnie, że zawsze będzie dla niego najlepszym przyjacielem i opoką w trudnych chwilach. Muzycznie zachwyca mnie w tym utworze ruchliwy akompaniament fortepianu oraz kulminacyjny, motoryczny puls w partii perkusji. Kolejna, urzekająca ballada to Tańczmy, w której wokalista śpiewa bardziej zadumaną i jaśniejszą barwą niż dotychczas. Eksponuje tu wysoki rejestr swojego głosu, nie zatracając przy tym melancholijnej delikatności. Piosenka Miłość i mleko porusza mnie natomiast wyrafinowaną melodią wokalną, ozdobioną gitarowo-klawiszowymi pejzażami. Trudno tu także przejść obojętnie obok efektownej, kulminacyjnej, dynamicznej wokalizy, przypieczętowującej emocjonalnie całą piosenkę.
Nie brakuje na recenzowanej płycie utworów, w których wokalista śpiewa ciemniejszą, lekko matową barwą. Przykładem może być Wdzięczność, w której na uwagę zasługuje również puenta, swego rodzaju apel zawarty w tekście: „Nie czekaj z wdzięcznością na nic wielkiego”. W kompozycji Los Herbut charakterystycznie urywa końcówki fraz, a towarzyszący linii wokalnej akompaniament klawiszowy – z jednej strony stanowi jej uzupełnienie, z drugiej natomiast prowadzi własną, niezależną partię, w której melodyczny kunszt zdecydowanie polecam się wsłuchać. Przebojowa przystępność w najczystszej postaci oraz niewiarygodna łagodność klawiszowych współbrzmień najsilniej przemawiają do mnie w piosence Amnezja i amnestia. Wielobarwny, poetycki, miłosny tekst współgra tu z melancholijną partią wokalną. Fortepian dyskretnie dubluje główną melodię, natomiast perkusyjne akcenty zostały tu rozplanowane bardzo intrygująco, gdyż przypadają moim zdaniem w najbardziej nieoczywistych momentach, co zapewnia całej piosence ogromną rytmiczną nietuzinkowość. Na koniec wspomnę jeszcze o jedynym coverze na albumie Chrust, którym jest Krakowski spleen Maanamu. Igor Herbut zaprezentował go w balladowym wydaniu, przy kameralnym akompaniamencie fortepianu. Uważam tę wersję za bardzo interesującą, gdyż moim zdaniem wokalista w pełni zrozumiał tu zamysł kompozytorski, polegający na kontraście między melancholijnymi zwrotkami a refrenem, który z jednej strony daje nadzieję na lepsze jutro, z drugiej natomiast posiada ogromny ładunek emocjonalny. W opisywanym wykonaniu Herbut płynnie porusza się po poszczególnych dźwiękach, by w kulminacyjnych momentach pokazać swój wokalny temperament, śpiewając wręcz całym sobą.
Emocjonalna, intymna, kameralna – taka jest płyta Chrust Igora Herbuta. Literacko nie brakuje na niej wyrafinowanych opowieści, na pierwszy rzut ucha trudnych do ułożenia w muzyczne ramy, jednak w efekcie układających się w niezwykle spójną, logiczną całość. Jeśli obecnie potrzebujecie wyciszenia pełnego jedynej w swoim rodzaju, charakterystycznej wokalnej zadumy, klawiszowej malowniczości, przyprawionej niekiedy dynamicznymi zwrotami akcji – ten album jest absolutnie dla Was!