Płyty

Doznanie inspiracji klasyczno-krakowskich

11 kwietnia 2019
Dziś napiszę o płycie, którą uznaję za arcydzieło polskiej fonografii. Jest to album zespołu Anawa nagrany wspólnie z Andrzejem Zauchą i pochodzący z mojej ulubionej muzycznej dekady, a konkretnie z 1973 roku. Gra on w mojej duszy już dziewięć lat i pomimo upływu czasu, z każdym kolejnym przesłuchaniem odkrywam w tych piosenkach coś zupełnie nowego.

Album powstał w momencie, gdy lider zespołu AnawaJan Kanty Pawluśkiewicz rozstał się z Markiem Grechutą, z kolei niezwykle charyzmatyczny wokalista Andrzej Zaucha odszedł z grupy Dżamble. Jedyne w swoim rodzaju połączenie silnego i dźwięcznego głosu Zauchy z aranżacyjno-kompozytorskim talentem Pawluśkiewicza stanowi dla mnie ogromną siłę całej płyty. Nie bez znaczenia są tu także teksty, poruszające problemy egzystencjalne człowieka sensu stricto. Ich autorzy to trzej polscy poeci – Leszek Aleksander Moczulski, Ryszard Krynicki oraz Jan Zych. Ponadto, Pawluśkiewicz skomponował muzykę do fragmentu eposu o Gilgameszu, czego efektem jest utwór Człowiek miarą wszechrzeczy, jak również do tekstu Giordana Bruna (piosenka Będąc człowiekiem). Ja jednak (bardziej niż na warstwie słownej), chciałabym tym razem skoncentrować się na walorach muzycznych albumu, a konkretnie na obecnych tu inspiracjach muzyką klasyczną oraz kontynuacji drogi wytyczonej przez popularnych krakowskich kompozytorów.

Wpływy muzyki klasycznej na opisywanej płycie są bardzo rozległe. W otwierającym album utworze Kto wybiera samotność (zaśpiewanym a cappella, czyli bez udziału instrumentów) pobrzmiewają echa chóralnej muzyki wielogłosowej spod znaku średniowiecza czy renesansu. Nie bez znaczenia jest tu również podniosły charakter melodii stworzonej przez Pawluśkiewicza. Podobnie brzmiące uroczyste chóry cechują wspomniany wcześniej utwór Człowiek miarą wszechrzeczy. Na płycie występują również kompozycje łączące różne klasyczne tradycje. W piosence Ta wiara – wielogłosowe współbrzmienia wokalne rodem z muzyki dawnych epok, kontrastują z burzliwymi solówkami fortepianu preparowanego, czyli fortepianu, na którego strunach położone są różne przedmioty, co finalnie powoduje niezwykle oryginalny, metaliczny dźwięk, którego nie sposób pomylić z żadnym innym. Dodam w tym miejscu, że eksperymenty z tym instrumentem były bardzo popularne w muzyce klasycznej XX stulecia. Kompozycja Uwierz w nieznane natomiast, na początku brzmi lirycznie i melodyjnie, a sam wstęp przywodzi na myśl śpiewność kwartetów smyczkowych z epoki romantyzmu. Utwór ten rozwija się jednak bardzo dynamicznie, gdyż później następują ostre i wirtuozowskie smyczkowo-gitarowe popisy rodem z awangardowych XX-wiecznych poszukiwań muzycznych. Ponadto, istotne są także piosenki Tańcząc w powietrzu oraz Kto tobie dał, a wyróżniają je klasyczno-romantyczne solówki instrumentów smyczkowych i fortepianu. Muszę tu także wspomnieć o utworze Kantata, który pojawił się dopiero na rozszerzonym wydaniu albumu z 2004 roku. Ze swojej strony dopowiem, że to dla mnie najważniejsza kompozycja na całej płycie. Już sam tytuł odnosi odbiorców do klasycznego dzieła, popularnego w epoce baroku, odznaczającego się uroczystym charakterem. Taka jest także Kantata w wydaniu Anawy i Zauchy, choć nie należy zapominać, że jako pierwszy na płycie Korowód wykonał ten utwór Marek Grechuta. W mojej opinii jednak, późniejsza wersja jest o wiele ciekawsza aranżacyjnie. Klasyczne wpływy obecne są w instrumentalnej introdukcji za sprawą fortepianu preparowanego oraz hałaśliwych ustępów granych przez smyczki. Ponadto, inspiracje barokowo-romantyczne występują chociażby w krótkich przerywnikach instrumentalnych, poprzedzających słowa: „A oni tam zboże sieją” czy „Jeszcze z daleka, z samego królestwa”. Absolutnie nie wyobrażam sobie tego albumu bez Kantaty, bo to dla mnie jeden z najwspanialszych utworów w historii polskiej muzyki. Dodatkowo, jest tu moim zdaniem zawarta najbardziej spójna i oryginalna wizja śmierci, przedstawiona zarówno w warstwie literackiej, jak i muzycznej.

Na płycie krakowskiego zespołu Anawa nie mogło także zabraknąć wpływów muzyki z jego rodzinnego miasta. Przede wszystkim, pojawiają się muzyczne wzorce, cechujące poprzednie dokonania grupy.

Psychodeliczny nastrój kompozycji Abyś czuł uwydatniony dzięki orientalnym i wirtuozowskim wokalizom wiolonczelistki Anny Wójtowicz, bezsprzecznie kojarzy mi się z kolorystyką fletowych solówek z utworu Korowód. Z kolei lekkie i taneczne Stwardnieje ci łza przywołuje dokonania Marka Grechuty, nie tyle jednak z czasów Anawy, ile na przykład z albumu Droga za widnokres. Z kolei utwór Widzialność marzeń, w którym w roli solisty wystąpił gitarzysta grupy Anawa – Zbigniew Frankowski, silnie nawiązuje do ballad stworzonych przez braci Zielińskich dla zespołu Skaldowie. Tutaj również muzyczną kolorystykę brzmieniową upiększają przestrzenne, wielogłosowe chóry.

Inspiracji klasyczno-krakowskich trudno się jedynie doszukać w balladzie Będąc człowiekiem oraz we frywolnym Nie przerywajcie zabawy. W obu piosenkach, fanfarowym i ekspresyjnym solówkom trąbki bliżej jest do szeroko pojętej tradycji muzyki popularnej.

Płyta zespołu AnawaAndrzeja Zauchy wciąż brzmi niezwykle oryginalnie, a synteza inspiracji muzyką klasyczną wraz z rozwojem idei wytyczonych przez kompozytorów krakowskich wciąż zachwyca, zaskakując swoją spójnością. Trochę ubolewam nad tym, że tak wartościowe i piękne utwory nie zostały należycie docenione i nie zakorzeniły się trwale w świadomości dużej ilości odbiorców. Bardzo bym chciała, aby mój wpis choć trochę zachęcił Was do wysłuchania, a w konsekwencji może nawet do polubienia tych jakże wspaniałych dźwięków.

TAGS
Agata Zakrzewska
Warszawa, PL

Muzyka jest moją największą pasją, gdyż żyję nią jako słuchaczka, ale też wokalistka, wykonując przede wszystkim piosenkę literacką i poezję śpiewaną z własnym akompaniamentem fortepianowym. Cenię piękne i mądre teksty, zwłaszcza Młynarskiego, Osieckiej czy Kofty.