Doznanie nowego wcielenia piosenek sprzed lat
Ostatnio niezwykle zaintrygowała mnie płyta znakomitego, śpiewającego aktora – Marcina Januszkiewicza, zatytułowana Perfect Lady Pank. Jak sam tytuł wskazuje, znalazły się na niej nowe wersje piosenek dwóch kultowych rockowych zespołów z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku.
Uważam, że nagranie na nowo utworów, które większość fanów muzyki zna na pamięć to bardzo ryzykowny krok. Warto jednak docenić aranżacyjne walory albumu Perfect Lady Pank, bowiem w mojej opinii są to niejednokrotnie bardzo ciekawe wersje. Marcin Januszkiewicz położył tu przede wszystkim ogromny nacisk na interpretację tekstów i jako absolwent Akademii Teatralnej w naturalny sposób urozmaicił opisywane utwory, dodając do nich pierwiastek aktorski.
Jeśli chodzi o piosenki zespołu Perfect, przywołam najpierw otwierający album utwór – Ale wkoło jest wesoło. W interpretacji Marcina Januszkiewicza nosi on znamiona standardu jazzowego. Początkowo, wokalista swinguje niemal wyłącznie na tle motorycznego pulsu perkusji. Dopiero w drugiej zwrotce do głosu dochodzą masywne, klawiszowe akordy. Januszkiewicz śpiewa tu bardzo ekspresyjnie, dramatycznie zawieszając głos np. na retorycznych pytaniach: „o kim milczeć, o kim pisać”? Moim absolutnym faworytem na opisywanej płycie jest piosenka Pepe wróć. Muzycznie, jej budulcem są ascetyczne, skrzypcowe motywy, kunsztownie zagrane przez Łukasza Czekałę. Wraz z przebiegiem kompozycji pojawiają się ekspresyjne uderzenia perkusji, utrzymujące utwór w bardzo nieoczywistych ryzach rytmicznych. Od strony wokalnej, na pierwszy plan wysuwają się orientalne ozdobniki, jak również bardzo ekspresyjna interpretacja tekstu. Została tutaj bowiem pierwszorzędnie ukazana bezsilność, tęsknota oraz cierpienie samotnego człowieka. Wśród utworów Perfectu nie zabrakło także mojej ukochanej piosenki tej grupy – Wyspa, drzewo, zamek. Ozdabia ją motoryczny, klawiszowo-perkusyjny puls, finezyjne melodie skrzypiec oraz buntownicza ekspresja wokalna, której apogeum słychać w refrenach.
Piosenki zespołu Lady Pank stanowią większość utworów na płycie, gdyż na trzynaście kompozycji jest ich osiem. Przestrzenny klimat, rodem z muzyki jazzowej słychać w Marchewkowym polu. Zarówno wokalista, jak i ostre, zgrzytliwie brzmiące skrzypce efektownie swingują, a całość dopełniają katarynkowe, klawiszowe współbrzmienia. W nowych interpretacjach Januszkiewicza często zmianie ulega nie tylko szata muzyczna, lecz także tekstowa. Zaskoczyło mnie w tej kwestii np. Vademecum skauta, w którym wokalista przeniósł akcent w słowie „nauki” z drugiej sylaby od końca na trzecią. Z punktu widzenia językowego jest to hiperpoprawność, gdyż wyraz „nauka” powinien być akcentowany na sylabie „u”, co zresztą zostało wzorcowo uwydatnione w oryginalnym wykonaniu Lady Pank. Melancholijną odsłonę piosenki Sztuka latania kształtują rozłożone, klawiszowe akordy, które wykreował Jacek Kita. Na ich tle Januszkiewicz prowadzi subtelną linię melodyczną, często interesująco zmodyfikowaną względem oryginału. Taka efektowna zmiana pojawia się np. na słowach: „najwyższy blok”. Myślę, że śmiało mogę określić tę interpretację mianem rozmarzonej, co zresztą znakomicie koresponduje ze wspaniałym tekstem autorstwa Andrzeja Mogielnickiego. Został w nim bowiem przedstawiony obraz człowieka, który mimo niesprzyjających okoliczności wokół, wciąż stara się spełniać najskrytsze marzenia, stawiając na swej drodze nowe cele. Wspomnę jeszcze o bardzo ciekawej aranżacji utworu Fabryka małp. Za sprawą egzotycznych wokaliz przenosimy się tutaj w świat dżungli. Dodatkowo, cały utwór utrzymany jest we frywolnej, energicznej pulsacji reggae. Partię wokalną upiększają tu krótkie, skrzypcowe motywy, przywodzące na myśl muzykę country. Ponadto w kulminacji, na akordach refrenu, Januszkiewicz śpiewa charakterystyczną melodię, zaczerpniętą z kompozycji Can You Feel the Love Tonight z repertuaru Eltona Johna. Taka malownicza, piosenkowa synteza jest tutaj naprawdę pomysłowa i ujmująca.
Album Perfect Lady Pank Marcina Januszkiewicza obfituje w bardzo interesujące odsłony znanych i lubianych utworów sprzed lat. Często został tu położony nacisk na aktorską interpretację tekstów, jazzujący, perkusyjny puls oraz zgrzytliwe, bardzo finezyjne melodie skrzypiec. Czuję jednak lekki niedosyt, gdyż poprzednia płyta tego znakomitego, śpiewającego aktora również bazowała na tzw. coverach, wówczas wspólnym ich mianownikiem były teksty Agnieszki Osieckiej. Nasuwa się zatem refleksja, że Marcin Januszkiewicz to fenomenalny interpretator piosenek, ale czy podobną oryginalnością będzie potrafił wykazać się jako twórca, lub wykonawca utworów napisanych specjalnie dla niego? Mam wielką nadzieję, że przekonamy się o tym w momencie, gdy światło dzienne ujrzy trzeci album opisywanego artysty.