Doznanie poezji kobiecych uczuć
Agata Grześkiewicz to wokalistka specjalizująca się w szeroko pojętym nurcie piosenki poetyckiej. Śledzę jej wykonania od lat, jeszcze gdy zdobywała czołowe miejsca na ogólnopolskich festiwalach osadzonych w takiej właśnie stylistyce. Nigdy wcześniej nie miałam jednak okazji usłyszeć tej wokalistki na żywo w ramach pełnometrażowego recitalu.
Sposobność ku temu nadarzyła się dopiero 5. marca w Służewskim Domu Kultury. Artystka wystąpiła wówczas przy kameralnym akompaniamencie zdolnego pianisty Damiana Kryńskiego. Tytuł ponadgodzinnego koncertu – Sama sobie napiszę tę rolę – wydał mi się dość enigmatyczny. Wokalistka jednak niemal od razu objaśniła jego genezę, gdyż kluczem doboru repertuaru okazały się kobiece emocje, opisywane nie tylko przez same kobiety.
Wśród piosenek zaprezentowanych przez Agatę Grześkiewicz pojawiła się tylko jedna napisana specjalnie dla niej. Mam na myśli utwór Poznałam pana, z muzyką utalentowanego pianisty i kompozytora Michała Zawadzkiego oraz frywolnym tekstem autorstwa Łukasza Majewskiego, twórcy z nurtu piosenki kabaretowej. Pozostałym utworom wokalistka nadała drugie życie, gdyż powstały one kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt lat temu z myślą o innych wykonawcach. Jednym z najbardziej poruszających akcentów całego występu artystki były jej interpretacje dwóch pięknych piosenek z czasów międzywojnia: W aleje oraz Trzy listy. Melodie sprzed lat, w połączeniu z magicznym, kunsztownym i wysokim głosem Grześkiewicz, zabrzmiały niezwykle świeżo i uniwersalnie, jakby wcale się nie zestarzały. Oczywiście nie mogło zabraknąć też tekstów napisanych przez klasyków polskiej piosenki literackiej. Warto przywołać tu żarliwe i motoryczne Dotańczę do tej chwili, autorstwa Wojciecha Młynarskiego, czy utrzymane w szlachetnym, folkowym duchu W dziką jabłoń cię zaklęłam z tekstem Agnieszki Osieckiej. Pojawiły się ponadto dwa wiersze Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, połączone wspólną, żywiołową muzyką autorstwa niszowego twórcy Grzegorza Bukowskiego i opatrzone zbiorczym tytułem Tancerka.
Warto także podkreślić, że honorową pozycję tego wieczora zajęły piosenki pochodzące z początkowego okresu twórczości Doroty Osińskiej. Agata Grześkiewicz pozwoliła sobie w nich na niewielkie zmiany względem pierwowzorów. Osińska nie wykonuje ich już na swoich koncertach; tym milej było więc usłyszeć Gałązkę wiśni, Nie wiem czy zdążę, jak również Iskry i łzy w stylu klasycznym, nawiązującym do oryginalnych interpretacji sprzed kilkunastu lat. Jedną z najbardziej indywidualnych kompozycji w ramach całego recitalu była liryczna wersja utworu Po prostu bądź, spopularyzowanego niegdyś przez zespół Maanam. Wokalistka wyciągnęła tu na wierzch zaklęty w słowach przekaz, dzięki czemu jeszcze pełniej dostrzegłam płynącą z niego miłość. Artystka upamiętniła również zmarłego niespełna miesiąc temu poetę, kompozytora, reżysera i tłumacza Romana Kołakowskiego, wykonując umuzyczniony przez niego, melancholijny utwór Zobaczysz do słów Edwarda Stachury. Ta śpiewna, subtelna melodia w ustach wokalistki zabrzmiała tak magicznie, jakby powstała w pełni z myślą o niej.
Interpretacje Agaty Grześkiewicz mają niezwykłą wartość. Podczas recitalu Sama sobie napiszę tę rolę jej jasny, wysoki głos niebywale trafnie ukazał magię i różnorodność kobiecych emocji: od subtelności, rozmarzenia, miłości, aż do rozedrgania, buntu oraz rozpaczy. Szkoda, że przestrzenna sala koncertowa nie była wypełniona po brzegi publicznością. Dobrze jednak, że wokalistka od wielu już lat jest wierna swojemu poetyckiemu stylowi, w którym liryczna głębia pozostaje zawsze najważniejsza.