Doznanie elegancji damsko-męskich duetów
Przyznam, że najnowsza płyta Renaty Przemyk od razu skradła moje serce i zafascynowała mnie swoją wielobarwnością. Wokalistka postanowiła bowiem w bardzo odkrywczy sposób przearanżować na tym albumie swoje największe przeboje. Zaprosiła w związku z powyższym do współpracy utalentowanych wokalistów, by zaśpiewali z nią w duetach.
Renata Przemyk i Mężczyźni to płyta, na której wspaniale ścierają się muzyczne style – od hiphopu, przez utwory rockowo-dynamiczne i aktorsko-poetyckie. Chyba najbardziej energiczną piosenką jest Nie mam żalu, zaśpiewana z Arturem Andrusem. Uwagę przykuwa mocny, gitarowy riff, ale również głosy obojga wokalistów – tajemnicze, mroczne, eksponujące masywne, niskie dźwięki. Ekspresyjna ballada ze szczyptą folku, uwydatnionego dzięki motorycznej i zdawałoby się trwającej w nieskończoność partii akordeonu nosi tytuł Zero. Wokalistce towarzyszy tu Damian Ukeje, którego oryginalna barwa głosu fantastycznie komponuje się z wokalem Renaty Przemyk. Wykonawcy wspaniale przekazali w tym utworze emocje, zawarte w tekście, stanowiącym dramatyczny zapis chwil wygasania silnej, miłosnej namiętności. Przywołam jeszcze jeden, jakże piękny, rockowy akcent, w mojej opinii najmocniejszy na całej płycie. Stanowi go kompozycja Niech mnie ktoś obudzi, będąca polsko-angielskim duetem Renaty Przemyk z Johnem Porterem. W warstwie instrumentalnej ozdabiają go delikatne, niespieszne fortepianowe akordy, natomiast precyzja wokalna i wycyzelowanie każdego dźwięku pozwala mi tutaj obcować ze sztuką na najwyższym poziomie artystycznym.
Zdecydowanie nie mogło zabraknąć na niniejszym albumie największych przebojów z repertuaru artystki. Sztandarową piosenkę w dorobku wokalistki – Babę zesłał Bóg, wspólnie zaśpiewali Renata Przemyk i Marek Dyjak. Niezwykle sobie cenię emocjonalną ekspresję Dyjaka oraz to, że zawsze śpiewa on całym sobą. Wolę go jednak słuchać w ckliwych, lirycznych balladach, wzruszających mnie do łez, takich jak Dziwna okolica, Golgota, czy choćby Wielka z jego ostatniej płyty, wykonana z nikim innym, tylko właśnie z Renatą Przemyk. Kolejna piosenka, bez której trudno wyobrazić sobie artystyczny dorobek bohaterki mojego dzisiejszego wpisu to Kochana. Moim zdaniem jest ona najpiękniejszym utworem traktującym o przyjaźni pomiędzy dwiema kobietami. Z racji idei męskich duetów, zmieniła się tutaj perspektywa przekazu i przyznam, że miałam obawy, czy ta kompozycja nie straci przez to swoich walorów. Jakże jednak mogłaby je stracić, skoro artystkę wsparł tu wokalnie Igor Herbut. W mojej opinii jest to także najciekawiej zaaranżowany utwór pod względem harmonicznym. Wykonawcy z nienaganną precyzją śpiewają tu bowiem w dwugłosie, natomiast w większości piosenek wokaliści albo dublują melodię Przemyk, albo śpiewają z nią na zasadzie muzycznych pojedynków na solowe odcinki. Tutaj naprawdę z ogromnym zaciekawieniem wsłuchuję się w drugi, melodyczny głos, wykreowany przez Igora Herbuta. Ponadto, ozdobił on kulminację opisywanej piosenki, wykonując efektowną i emocjonalną wokalizę.
Artyści, którzy wystąpili w duetach z Renatą Przemyk często zachwycili mnie uwydatnieniem swoich muzycznych stylistyk w utworach, które przecież w większości nie są ich autorstwa. Napisałam w większości, bo jest jeden wyjątek, czyli piosenka 7:05, którą przed laty skomponował dla wokalistki Wojciech Waglewski. W najnowszej wersji natomiast dopełnił ją swym subtelnym, aksamitnym wokalem, dzięki czemu piosenka ta jako żywo utrzymana jest w klimacie melancholijnych ballad Voo Voo. Warto też wspomnieć o kompozycji Odjazd, w której swego romantycznie zadumanego wokalu użyczył Adam Nowak i naprawdę w mojej opinii zabrzmiała ona tak, jakby pochodziła z poetyckiego repertuaru Raz, Dwa, Trzy. Muszę tu dopowiedzieć, że jest to jeden z najbliższych mi tekstowo utworów w dorobku Przemyk. Ludzkie życie zostało w nim bowiem porównane do podróży pociągiem, często niepewnej, gdyż skrytej w sidłach przeznaczenia. Duet Zazdrośni [Zazdrosna] został z kolei wyraziście osadzony w muzycznej stylistyce Grzegorza Turnaua, który upiększył go swym głosem. Ta piękna, łagodna opowieść przenosi mnie w inny wymiar i pozwala choć na chwilę oderwać się od rozkrzyczanej i skomercjalizowanej rzeczywistości. Ostatni utwór, o którym napiszę, nosi tytuł Bo jeśli tak ma być i nie przestaje urzekać mnie swoją lekkością. W owym duecie męskim głosem jest tym razem Leski, imający się już i piosenki literackiej, i muzyki alternatywnej. Tutaj słyszymy natomiast popową balladę, prostą, pogodną, wpadającą w ucho i przepełnioną przebojowym potencjałem. W warstwie instrumentalnej przestrzeń budują metalicznie subtelne akordy gitary akustycznej, przyprawione odrobiną elektronicznych brzmień.
Nie sposób omówić wszystkich duetów, które wchodzą w skład albumu Renata Przemyk i Mężczyźni, natomiast jedno jest pewne – mają one w sobie prawdziwą, dźwiękową elegancję. Niewątpliwy dowód na tę szlachetną finezyjność stanowi emocjonalny i oryginalny głos Renaty Przemyk, w niektórych utworach zmysłowo swingujący, w innych zaś ekspresyjnie drapieżny, wręcz rockowy. Uważam również, że wszystkie męskie wokale, które ozdabiają ten album nadały nowego kolorytu piosenkom, znanym nam do tej pory głównie z kameralnych i solowych wykonań.