Utwory

Doznanie bajkowej słodyczy wśród wykonawczego przepychu

8 grudnia 2023
Zapraszam dziś na odrobinę wspomnień z dzieciństwa. Nie ma bowiem co udawać, większość z Was z pewnością wychowała się na Disneyu, jego bajkach oraz animacjach. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności akurat w tym roku obchodzimy stulecie legendarnego studia nagrań Walta Disneya. Z powyższej okazji odbyło się mnóstwo ciekawych koncertów oraz podcastów, a niektóre z tych kultowych filmów ponownie trafiły do kin. Zaczęłam się gorączkowo zastanawiać, jak ze swojej perspektywy uczcić ów zacny jubileusz. W końcu wpadłam na pomysł szerszego omówienia pięciu szczególnie mi bliskich piosenek, pochodzących z polskojęzycznych, Disneyowskich ekranizacji.

Kompozycje, które zasilają filmy Walta Disneya charakteryzują się bajkową sielankowością, śpiewną przystępnością oraz aranżacyjnym bogactwem. Ponadto prostą sprawą nie jest ich wykonanie, najczęściej powierzane wykwalifikowanym wokalistom. Do mojego wpisu wybrałam takie piosenki, które dla mnie stanowią osobny byt i głównie słucham ich w oderwaniu od fabuły, z którą są związane.

Baśniową wędrówkę rozpocznę z wysokiego C, od jednego z najbardziej uniwersalnych ekologicznych manifestów, a mianowicie utworu Kolorowy wiatr z filmu Pocahontas. W polskiej wersji z roku 1995 zaśpiewała go wykonawczyni obdarzona jasnym, żarliwym i niezwykle sprawnym warsztatowo głosem – Edyta Górniak. Tekst mówi o symbiozie człowieka ze światem przyrody, szczególnie odzwierciedlonej we frazach: „jesteśmy połączonym z sobą światem, a natura ten krąg życia wprawia w ruch”. Do refleksji skłania też szereg pytań: „czy wiesz czemu wilk tak wyje w księżycową noc i czemu ryś tak zęby szczerzy rad”. Muzycznie najpierw słychać dostojne pejzaże fletów, na których tle wokalistka rozpoczyna krótki monolog w mollowej (smutnej) tonacji od słów: „ty masz mnie za głupią dzikuskę”. Nie brakuje tu dystyngowanych ukłonów w zwieńczeniach niektórych wyrazów, na przykład „tak” oraz (rymującym się z poprzednim) „brak”. Za malownicze dźwięki odpowiadają również instrumenty smyczkowe i harfa. Chwilę później nastrój ulega zmianie, a zamglona sekcja dęta intonuje natchnioną melodię, tym razem już do końca utworu utrzymaną w durowej, czyli pogodnej tonacji. Śpiewność linii melodycznej Edyty Górniak nie ma sobie równych, a wytworne zwieńczenia fraz urzekają rozmarzonym, powolnym wybrzmiewaniem. Warstwę aranżacyjną zdobią smyczki, niejednokrotnie słyszalne pizzicato, czyli za pośrednictwem szarpania strun palcami. Refren spektakularnie inicjuje rozłożony akord w partii wokalnej, której wyznacznikiem są także długie, ekspresyjne dźwięki. Uczucie podniosłości generują z kolei różnego rodzaju dzwonki. Do drugiej zwrotki rytmiczny pierwiastek wprowadza harfa, natomiast bajkowe, malownicze pejzaże to zasługa smyczków oraz sekcji dętej. Subtelnością zachwyca samo domknięcie utworu, gdy wokalistka niemal szeptem intonuje ostatnie spółgłoski słowa „wiatr”, a klarnet dyskretnie przejmuje wiodącą melodię. Ostatni, słyszalny po krótkiej pauzie akord smyczków wespół z harfą, ugruntowuje świetlistą, magiczną atmosferę opisywanego utworu.

Pozostanę jeszcze przez chwilę w iście wietrznej aurze, a to za sprawą mniej znanej Disneyowskiej piosenki. Mam na myśli kompozycję Cisza i wiatr, zaśpiewaną przez Artura Rojka w 2007 roku do animacji Rodzinka Robinsonów. Słowa tej sielankowej ballady pozwalają nam oczyścić się z wszelkich trosk: „oddech weź, już najgorsze jest za tobą”. Występują tu krótkie, dodające otuchy hasła: „uwierz w siebie”, „masz już wszystko” oraz „przed tobą cała przyszłość”. Artur Rojek zaśpiewał niezwykle łagodnie, ale też radośnie, zachwycając wytwornością płynnego legata, czyli melodyjnego sklejania ze sobą dźwięków. W przeciwieństwie do większości piosenkowych dzieł z filmów Disneya, niniejsze urzeka prostym instrumentarium, charakterystycznym dla muzyki rockowej. Słychać klarowne motywy gitary i klawiszy, natomiast ascetyczny puls wyznacza perkusja, zarówno elektroniczna, jak i żywa. Ubarwieniem harmonicznym są żeńskie chórki, nasilające się w refrenie, ale dające o sobie znać także na przestrzeni zwrotek. Najbardziej ekspresyjny fragment rozkwita po drugim refrenie, od słów: „choć czasem brak ci tchu”. Wówczas Artur Rojek wespół z chórkiem nieco prześcigają się krzykliwie o wokalną palmę pierwszeństwa, która wreszcie trafia do wokalisty, lirycznie przekonującego wszystkich słuchaczy: „masz jedno życie, wiedz”. Chwilę później powraca rozłożystość przebojowego refrenu, a do konglomeratu instrumentalnych barw dołączają syntetyczne smyczki w wysokim rejestrze. Końcowe dźwięki to jednak niczym niezmącony liryzm, a szczególną uwagę przykuwa przedostatni, jakże melancholijny akord, przyciemniający wszechobecną jaskrawość durowej tonacji.

Kolejna piosenka, której słowa zapraszają do magicznego świata naszych marzeń, to melodyjna kompozycja z filmu Dzwoneczek. Nosi ona tytuł Twój własny świat, a za partię wokalną odpowiada tu Aurelia Luśnia, zachwycająca wyszkolonym, musicalowym głosem, wręcz stworzonym do wykonawstwa bajkowych melodii. Warstwę aranżacyjną cechuje ponownie orkiestrowy rozmach, smyczki hipnotyzują liryzmem, a flety częstują szczyptą ornamentalnej egzotyki. Odrobinę pikanterii wprowadzają szorstkie uderzenia bębnów i metaliczne motywy gitary akustycznej, a malowniczość to domena dźwięków harfy oraz dziecięcego chórku. Wysoki, łagodny głos Aurelii Luśni odznacza się zaokrąglaniem samogłosek w zwieńczeniach fraz. Jego olbrzymim atutem jest też imponująca ruchliwość, kunsztownie rozbłyskująca m.in. w drugim refrenie, podczas zwiewnego ozdobnika na słowie „wiedzą”. Ponadto przez cały utwór wielokrotnie przewija się uniwersalna puenta, zaklinająca rzeczywistość i pomagająca w poszukiwaniu idyllicznej przestrzeni: „miejsce to przecież gdzieś jest”. Formalną niespodziankę stanowi słyszalny w pewnej chwili na froncie chórek dziecięcy, śpiewający zwięzłe motywy na sylabie „la”. Najpierw dialogują one z fletowymi ornamentami, a w ostatnim refrenie funkcjonują na zasadzie efektownego kontrapunktu względem wiodącej linii melodycznej. Przez kilka sekund słychać jeszcze tylko zasygnalizowane przesłanie, wygasające w otoczeniu eterycznych dzwoneczków.

Przyszedł czas na bezdyskusyjny hit, który dla wielu może być pierwszą myślą, jeśli chodzi o piosenki z kinowych arcydzieł Disneya. Oto manifest siły, witalności i władzy, pochodzący z filmu Kraina lodu, czyli utwór Mam tę moc. Brawurowo zaśpiewała go Katarzyna Łaska, prezentując tu szerokie spektrum swych wokalnych możliwości. Całość inicjuje subtelna introdukcja fortepianu i dzwoneczków, z której bezpośrednio wyłania się pierwsza zwrotka. Krystalicznie czysty, bajecznie musicalowy głos wokalistki snuje intymną narrację, pełną jasnych dźwięków, często z gracją rozbłyskujących w niskim rejestrze. Jako przykład pozwolę sobie przywołać samogłoskę „a” w słowie „zda”, pieczołowicie wycyzelowaną i emocjonalnie rozedrganą. Chwilę później wokalna ekspresja bierze górę, osiągając apogeum w przebojowym refrenie. Tytułowy szlagwort oplata nierzadko pogodny, wznoszący motyw, ale czasami też podniosłe skoki o kwintę oraz sekstę, zaśpiewane z chirurgiczną wręcz precyzją. Teatralnie udramatyzowana melodia wokalna urzeka dynamicznymi fluktuacjami, takimi jak hałaśliwość wyrazów: „wszystkim wbrew”, natomiast zaraz potem delikatnym domknięciem owej części: „od lat coś w objęcia chłodu mnie pcha”. Druga zwrotka pozostaje w głośnym anturażu aranżacyjnym, a głoska „z” w słowie „zobaczę” zabrzmiała tu moim zdaniem trochę za mało dźwięcznie. Po drugim refrenie symetryczne motywy smyczków i fortepianu przygotowują nas do nowej myśli muzycznej. Jest nią ekspresyjny fragment od wersu: „moc mojej władzy”. Tuż po nim raz jeszcze słyszymy refren, w którym szczególnie ujmuje mnie krzykliwe wydłużenie ostatniej samogłoski w wyrazie „gniew”. Cała kompozycja kończy się jednak łagodnie, podsycona silnie wyczuwalnym pierwiastkiem lodowatego (związanego z tematyką piosenki oraz całego filmu) mroku.

Ostatni utwór na mojej liście pochodzi z filmowej produkcji Co w duszy gra, której premiera przypadła na rok 2020. Tę nieco patetyczną, miłosną balladę, zatytułowaną Liczy się tylko to, swym zmysłowym, jazzującym wokalem wykonał Kuba Badach. Tekst stanowi piękną opowieść o znalezieniu swojego miejsca na ziemi u boku ukochanej osoby. „Chcę czuć tu i teraz, żyć tu, nie na żadne zaś” – żarliwie śpiewa wokalista, dodając po chwili z przekonaniem: „choć to tak banalnie brzmi, liczy się tylko to”. Kuba Badach ze szczyptą rytmicznego swingu podkreśla pierwsze sylaby poszczególnych fraz, różnicując je intymnym rozwibrowaniem. Melodię upiększają finezyjne ozdobniki, na przykład podczas zwieńczenia wyrazu „miłością”. W osiągnięciu wszechobecnego liryzmu pomaga artyście oprawa instrumentalna, a zwłaszcza subtelne dźwięki klawiszy, wzbogacone nieco później natchnionymi postukiwaniami perkusji, jak również szemrzącymi smyczkami. Kiedy wykonawca nabudowuje melodyjną frazę: „chodź, rozejrzyjmy się razem po niebie”, trudno zbagatelizować tę emocjonalną, słowną zachętę. Szorstkie zakończenie opisywanej kompozycji należy do z lekka zapowietrzonych motywów trąbki, układających się w szlachetne, na wskroś jazzowe i efektowne solo.

Pięć utworów z polskojęzycznych ekranizacji Walta Disneya stanowi tylko niewielki wycinek jakże bogatej twórczości. Najczęściej mamy tu do czynienia z rzewnymi, ale też pogodnymi i przebojowymi melodiami, zaśpiewanymi przez profesjonalnych wykonawców, odznaczających się znakomitymi warsztatowo głosami. Odrębną kwestią są aranżacje przywołanych kompozycji, korespondujące z fabułą filmów, momentami przesiąknięte patetycznym przepychem, podniosłością oraz symfonicznym rozmachem. Tekstowo z kolei mowa w nich o podstawowych ludzkich wartościach, nierzadko też przedmiotem rozważań jest tęsknota za idyllicznym światem, do którego można uciec przed szarą codziennością, pełną często przyziemnych kłopotów. Zatopienia się w bajkowe uniwersum Disneya, które wciąż zachwyca urokliwymi, magicznymi piosenkami, życzę więc Wam z całego serca.

TAGS
Agata Zakrzewska
Warszawa, PL

Muzyka jest moją największą pasją, gdyż żyję nią jako słuchaczka, ale też wokalistka, wykonując przede wszystkim piosenkę literacką i poezję śpiewaną z własnym akompaniamentem fortepianowym. Cenię piękne i mądre teksty, zwłaszcza Młynarskiego, Osieckiej czy Kofty.