Płyty

Doznanie wielowarstwowej wirtuozerii

12 lutego 2021
Przyznam, że do muzyki metalowej zawsze podchodziłam jak do jeża, gdyż brzmieniowo była dla mnie trochę za ostra. Absolutnie nie mogę jednak oprzeć się urokowi najnowszej płyty polskiego, metalowego zespołu o wdzięcznej nazwie Crystal Viper. Premiera niniejszego albumu, zatytułowanego The Cult, miała miejsce 29. stycznia.

Opisywana płyta zachwyciła mnie aranżacyjną pomysłowością oraz instrumentalną wirtuozerią. Od pierwszych dźwięków słychać, iż nie taki metal straszny, jak go malują. Album otwiera bowiem łagodne intro instrumentalne, zatytułowane Providence. Kształtują je delikatne, klawiszowe dzwoneczki. Układają się one w melodię o lekko celtyckim zabarwieniu. Z czasem równy rytm wyznacza perkusja, a kolejna, klawiszowa warstwa dźwiękowo imituje flet. Spokojny nastrój jednak nie trwa długo, gdyż nagle naszym uszom ukazują się ostre dźwięki utworu tytułowego – The Cult. Nie mam już najmniejszych wątpliwości, że obcuję z muzyką hałaśliwą, pełną gęstych współbrzmień gitary elektrycznej, wyrazistego pulsu perkusji oraz mrocznych motywów gitary basowej, zagranych z niewiarygodną precyzją. Wraz z przebiegiem utworu, znalazło się też miejsce dla efektownej partii wokalnej. Od pierwszych dźwięków, wyśpiewanych przez niezwykle utalentowaną Martę Gabriel można śmiało stwierdzić, że dla tej wokalistki absolutnie nie ma rzeczy niemożliwych. Efektownie i precyzyjnie wydłuża ona poszczególne samogłoski, ozdabiając niektóre słowa charakterystyczną chrypką. Ponadto, refren opisywanej kompozycji ubarwiają kunsztowne, wokalne wielogłosy. Instrumentalnie, gitarowy riff, jak również solówki zachwycają tutaj orientalną ornamentyką, natomiast partia perkusji zaskakuje rytmicznym zróżnicowaniem. Dynamiczna ballada Whisper from Beyond odznacza się wokalnym rozedrganiem na końcu fraz. Urokliwą melodię ponownie ozdabia szczypta egzotyki, najwyraźniej słyszalna w pierwszej części refrenu. W kulminacji, tonacja wspomnianego refrenu zmienia się na wyższą, co znakomicie nabudowuje dramatyzm utworu. Jako muzyk pragnę również docenić ambitne połączenie tonacji – c-moll–dis-moll, wykreowane z niesamowitą płynnością.

Przyszedł czas na najjaśniejszy moim zdaniem punkt albumu – kompozycję Sleeping Giants. Gitarowy riff początkowo powtarza się niczym mantra, ponownie fascynując celtycką melodyjnością. Towarzyszą mu soczyste dźwięki gitary basowej oraz miarowy, perkusyjny puls. Z kolei wokalistka dynamicznie eksponuje wysoki rejestr swojego głosu. Z czasem początkowa melodia gitary powraca jako zjawiskowej urody refren. Nie sposób przejść tu obojętnie choćby obok trzeciego od końca refrenu, brzmiącego delikatniej oraz niżej od poprzednich i zwieńczonego efektowną wokalizą. Tekst niniejszej piosenki urzeka mnie natomiast swą mistyczną metafizyką. Tytułowi śpiący giganci, na co dzień żyjący w niebie, rozmawiają z podmiotem lirycznym w jego snach. Być może są to po prostu wielcy ludzie tego świata, których niestety nie ma już wśród żywych. Za sprawą kolejnego utworu można odkryć zapomniany ląd, bowiem jego tytuł brzmi Forgotten Land. Znów króluje w nim melodyjność oraz mroczne wielogłosy, tym razem jednak często efektownie dialogujące z solową partią wokalną. Piosenka o intrygującym tytule Asenath Waite posiada iście balladowy początek, jednakże rychło zamienia się w ekspresyjny popis melodyjnej błyskotliwości. W kompozycji The Calling znów znakomicie sprawdza się patent muzycznych dialogów solistki z chórkiem, a gitarowe popisy nie przestają mnie fascynować efektowną lekkością oraz (czasami wręcz efekciarską) gęstością dźwiękowych warstw. Wspomnę jeszcze o niezwykle ciekawej piosence Flaring Madness, w której moją szczególną uwagę przykuła opadająca wokaliza, zdająca się lawirować pomiędzy samogłoską „o” oraz „a”.

Album The Cult zespołu Crystal Viper jest dla mnie przede wszystkim kultem wirtuozerii oraz wielowarstwowego brzmienia, ozdobionego efektownymi wokalizami, gęstymi solówkami gitary elektrycznej, mrocznym pulsem sekcji rytmicznej i szczyptą melodycznego orientalizmu. Apeluję do mieszkańców kraju nad Wisłą o większe docenienie tej muzyki, bo wprawdzie zespół ma sporą grupę entuzjastów, jednakże sądząc po języku pisanych komentarzy, mieszkają oni głównie za granicą. Na koniec pozwolę sobie spuentować, że dawno nie słyszałam twórczości, która w tak zgrabny sposób łączyłaby wyrafinowaną wirtuozerię z przebojową melodyjnością.

TAGS
Agata Zakrzewska
Warszawa, PL

Muzyka jest moją największą pasją, gdyż żyję nią jako słuchaczka, ale też wokalistka, wykonując przede wszystkim piosenkę literacką i poezję śpiewaną z własnym akompaniamentem fortepianowym. Cenię piękne i mądre teksty, zwłaszcza Młynarskiego, Osieckiej czy Kofty.